Rozdział 217 Plagiat
Edmund i Chelsea weszli do salonu z holu wejściowego. Salon był zalany światłem z francuskich okien. Emanował spokojną i przyjemną atmosferą. Chelsea westchnęła cicho, myśląc o tym, jak przyjemne może być życie tutaj.
Wyobrażając sobie, że mieszkałaby w tym miejscu, nie brakowałoby jej pomysłów na twórczość, gdyż wokół niej każdego dnia panuje spokój i piękno.
Roy wyszedł z pokoju. Zachowywał opanowaną postawę. Jednak stracił opanowanie, gdy jego wzrok wylądował na Chelsea. „Ty!”