Rozdział 2 Klątwa
Pociągnęła nosem nieszczęśliwie, rozglądając się wokół. W jakiś sposób trafiła do popularnej dzielnicy klubowej miasta, znanej z nocnego życia.
Tętniące dźwięki dochodzące z wnętrza niektórych budynków nie robiły nic innego, jak tylko przypominały jej o silnym, rytmicznym biciem serca, które słyszała, gdy położyła głowę na piersi Brandona, a żal znów ją ogarniał.
„Może znajdziesz spokojniejszy bar” – warknęła Luna.
Alex podskoczyła, słysząc nagły szorstki głos w swojej głowie i minęło chwilę, zanim doszła do siebie na tyle, by odpowiedzieć.
„Ale... Luna... ja nie piję... Nigdy nie piłem.” zaprotestował Alex.
„Nie? Cóż, przeznaczeni partnerzy nigdy nie sypiają z siostrą swojego partnera... a jednak jesteśmy tutaj. Teraz wydaje się, że to idealny moment, żeby zacząć pić”. Odparła brutalnie.
Alex ugryzła się w wargę, niepewna co odpowiedzieć i poczuła, jak Luna ciężko westchnęła.
„Nawet jeśli nie chcesz pić, chcę czegoś, co nas oboje uśpi. Bratobójcze zabójstwo jest źle widziane i jeśli znowu zobaczę tę sukę, możesz być pewien, że dostanie to, na co zasługuje. Do tego czasu znajdź jakieś ciche miejsce i pij, aż się zamknę” – mruknęła.
Alex wzięła głęboki oddech i opuściła głowę , mając nadzieję, że włosy zakryją jej twarz przed ciekawskimi spojrzeniami, które rzucano w jej stronę.
W końcu dotarli do baru znanego z wysokiej klasy klientów i zaangażowania w ochronę ich prywatności. Było to idealne miejsce, aby się na chwilę ukryć.
Portier natychmiast ją zatrzymał i roześmiał się.
„Słuchaj, panienko, wiem, że nazywamy się The Minster, ale myślę, że trafiłaś na zły rodzaj kościoła, nie możesz tu wziąć ślubu”.
Alex poczuła, jak jej policzki oblewają się rumieńcem, gdy podniosła głowę, by spojrzeć na niego wyzywająco.
Wyraźnie zbladł, gdy zdał sobie sprawę, kim ona jest, i serdecznie ją przeprosił.
„Ach... panno Veritas! Przepraszam, ja po prostu... z twoim strojem... suknie ślubne zwykle nie są... i...” wyjąkał beznadziejnie, jąkając się, gdy Alex zmrużyła oczy, patrząc na niego, a złote tęczówki jej wilka wyjrzały na niego wściekle.
„Gdybym chciała żartów, poszłabym do komika. Chciałam gdzieś, gdzie można się napić, żeby nikt mnie nie zaczepiał” syknęła Alex.
Portier pośpiesznie odprowadził ją do środka i zaprowadzono ją do kabiny na najwyższym piętrze, zarezerwowanej tylko dla tych z najwyższymi profi les. Bycie córką Audreym King dawało jej ten przywilej i gdy wcisnęła się do kabiny, podnosząc rąbek sukienki, żeby się w nią nie zaplątać, była wdzięczna za brak ciekawskich oczu.
Niedługo potem kierownik lokalu podszedł do niej i szczerze przeprosił za zachowanie portiera. Jako sposób okazania szczerości zaoferował darmowe drinki na wieczór.
Alex uprzejmie przyjął ofertę i gdy podał jej menu z drinkami, zaakceptowała propozycje Luny i nie wahała się złożyć zamówienia.
Po czwartej lampce Bellevue Cabernet doszła do wniosku, że nie ma szans, żeby doszła do tego ślubu. Jeśli Brandon mógł jej to zrobić teraz, zanim jeszcze się pobrali i zostali naznaczeni, jego zachowanie prawdopodobnie tylko się pogorszy.
To najgorszy rodzaj zdrady. Powinnaś go uwieść i pozwolić mi urwać mu penisa, żeby nigdy więcej nie mógł zakopać się po same jaja w innej kobiecie. Luna warknęła ed.
Z jakiegoś powodu Alex zachichotała, widząc zaciętość Luny, a fala rozbawienia przebiegła przez nią ze strony Luny.
„Byłoby trochę bałaganu, Luna. Myślę, że odrzucenie powinno być w porządku”. Alex zachichotał.
„Może zabierz dziś wieczorem jakiegoś mężczyznę do domu i odwdzięcz się za przysługę” – uśmiechnęła się Luna.
„Luna!” zaprotestowała Alex, a jej rumieniec od wina nagle się pogłębił, gdy poczuła, że uszy robią się jej cieplejsze.
Niedługo potem Alex poczuła, że musi pilnie skorzystać z toalety. Przemierzając labirynt korytarzy prywatnych pokoi i biur, weszła prosto do pomieszczenia, które uważała za damską toaletę.
Gdy poprawiała sukienkę i siadała w kabinie, usłyszała odgłos kroków wchodzących do pokoju i stłumiła chichot.
Alkohol rzeczywiście miał na nią drastyczny wpływ. Chociaż czarownice z Bellevue miały naturalnie silną tolerancję na alkohol, zdziałały cuda dzięki swojej linii wzmacnianych win.
Lekko się zachwiała, gdy wstała, i odwróciła się, by zarumienić się, gdy zamarła. Wyraźne tony rozmowy dwóch mężczyzn były słyszalne całkiem wyraźnie.
„Audreym, wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać, ale naprawdę musisz rozważyć swoje opcje” – błagał męski głos.
„Nie znowu, Ethan.” Głęboki, chrapliwy głos westchnął ciężko, wyraźnie zmęczony tematem, którego to dotyczyło.
Podsłuchiwanie wydaje się być talentem, który niedawno nabyliśmy... Luna bełkotała z rozbawieniem w głowie Alexa.
„Cicho! Mogą nas usłyszeć!” Alex odpowiedział przez ich połączenie umysłowe, tłumiąc kolejny chichot.
„Jeśli inni dowiedzą się o klątwie, to wiesz, że doprowadzi to do przetargów na przejęcia”.
„A co? Jeśli nie mam Luny, nie mogę dobrze rządzić? Daj mi spokój, Ethan.” Głęboki głos prychnął szyderczo.
„Jeśli nie możesz spłodzić dziedzica, przyszłość stada nie jest pewna! Przynajmniej rozważ wzięcie wybranego partnera”.
„A co jeśli w międzyczasie pojawi się mój kumpel?”
„Czy możesz być pewien, że będą prawdomówni w tej sprawie? Klątwa odebrała ci zdolność do...”
Klątwa? Czym jest klątwa?