Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 1 Zdrada
  2. Rozdział 2 Klątwa
  3. Rozdział 3 Układ
  4. Rozdział 4 Nie ta kobieta, ona jest twoją Luną
  5. Rozdział 5 Nie znoszę tego dłużej
  6. Rozdział 6 Zabiorę ci wszystko!
  7. Rozdział 7 1 Alex Veritas Odrzuć cię...
  8. Rozdział 8 Ona jest w ciąży
  9. Rozdział 9 Sprawa pilna
  10. Rozdział 10 Najnowsze wiadomości
  11. Rozdział 11 Samochód Audreym Nocturne nadjeżdża...
  12. Rozdział 12 Odrzucenie
  13. Rozdział 13 Jak sobie życzysz, księżniczko
  14. Rozdział 14 Czy żałujesz?
  15. Rozdział 15 Chcę ogłosić ślub
  16. Rozdział 16 Audreym, proszę
  17. Rozdział 17 Witaj w stadzie, Luna
  18. Rozdział 18 Prywatny apartament Luny
  19. Rozdział 19 Zaproszenie
  20. Rozdział 20. Ceremonia nadejścia
  21. Rozdział 21 Niespodziewany pocałunek
  22. Rozdział 22 Chcę tego, Audreym
  23. Rozdział 23 Wypełnij mnie
  24. Rozdział 24 Chcę Ciebie Całego
  25. Rozdział 25 Czuję twoje pożądanie...
  26. Rozdział 26 To moja praca
  27. Rozdział 27 Kto był między twoimi nogami!
  28. Rozdział 28 Akceptacja odrzucenia
  29. Rozdział 29 Fałszywy znak godowy
  30. Rozdział 30 Nieprzeznaczeni partnerzy
  31. Rozdział 31 Jesteś zboczeńcem
  32. Rozdział 32 Ślad ugryzienia
  33. Rozdział 33 Musisz stłumić swoje wilki
  34. Rozdział 34 Nie twoja sprawa
  35. Rozdział 35 Barwy stada Audreym Nocturne!
  36. Rozdział 36 Poza kontrolą?
  37. Rozdział 37 Niechętna Audreym
  38. Rozdział 38 Tradycyjne wręczanie prezentów
  39. Rozdział 39 Skandal
  40. Rozdział 40 Jej druga szansa na partnera
  41. Rozdział 41 Widzisz coś, czego chcesz, księżniczko?
  42. Rozdział 42 Wypełnię Cię Całkowicie
  43. Rozdział 43 Brak znaku godowego
  44. Rozdział 44 Czary?
  45. Rozdział 45 Dużo dziwnych rzeczy
  46. Rozdział 46 Wymusili na mnie zmianę!
  47. Rozdział 47 Wideo
  48. Rozdział 48 Starsi
  49. Rozdział 49 Jestem też Twoją rodziną
  50. Rozdział 50 Czy są jakieś skutki uboczne?

Rozdział 4 Nie ta kobieta, ona jest twoją Luną

„Będziesz również zobowiązany nie ujawniać nikomu informacji dotyczących tej umowy ani klątwy Audreym. Jeśli to zrobisz, konsekwencje będą zarówno szybkie, jak i brutalne. Czy to jasne?

„To mi odpowiada. Mam jednak własną prośbę”.

Audreym Nocturne lekko zmrużył oczy. Czego dokładnie od niego zażąda? Przygotował się na wygórowane żądania i zachował beznamiętną postawę, cierpliwie czekając.

„Możesz zapytać…” Ethan stwierdził wymijająco i machnął ręką, dając jej znak, by kontynuowała.

Alex wziął głęboki oddech i lekko się uśmiechnął.

„To nic poważnego, nie martw się. Po pierwsze, zanim wrócę do stada z tobą, chcę mieć okazję pożegnać się z rodziną. Po drugie, chcę móc kontynuować pracę w firmie mojego byłego stada, jeśli to możliwe. Po trzecie... nadal chcę móc widywać się z przyjaciółmi”.

„Powinnaś była go poprosić o jaja naszego nieślubnego kumpla na tacy” – prychnęła Luna.

„Dlaczego masz taką obsesję na punkcie jego genitaliów, Luna?”

„Może gdyby zachował je dla siebie przez kolejną noc, nie byłabym taka wściekła...

Ethan podejrzliwie spojrzał na Alex, gdy wróciła do rozmowy.

„Tym razem nie będę pytał” – powiedział pośpiesznie, gdy Luna uśmiechnęła się złośliwie na jego odpowiedź.

„Zdecydowanie za ostre dla mężczyzn z Moon Pack” – skomentowała, przeciągając się leniwie, a Alex wewnętrznie przewróciła oczami.

„Audreym Nocturne zgadza się na twoje żądania. Czy nie ma nic więcej?” zapytał ostrożnie.

Alex pokręciła głową.

„Bardzo dobrze. Mamy interes do załatwienia w mieście, więc możemy odebrać cię jutro wieczorem z paczki twoich rodziców. Czy to jest do przyjęcia?”

Alex skinął głową w milczeniu.

„Bardzo dobrze, jeśli podpiszesz się tutaj jako akceptacja pierwszego szkicu umowy, wszelkie dalsze zmiany mogą zostać dokonane w późniejszym terminie za zgodą obu stron. Zrozumiano?”

Alex sięgnęła po rysik i podpisała się, wpisując swoje imię i nazwisko.

„W takim razie, jeśli nic więcej nie będzie, Audreym Nocturne, Ethan, wyjdę teraz i wrócę do domu, aby dokonać niezbędnych ustaleń”.

„Powinieneś nazywać mnie Audreym. Zwracanie się do mnie alfą Nocturne przyciągnie podejrzliwe spojrzenia”.

„Bardzo dobrze, Audreym. Zobaczymy się jutro wieczorem”. Alex uśmiechnęła się szeroko, wstając i wychodząc.

Po wyjściu Audreym odwróciła się do Ethana i uśmiechnęła się złośliwie.

„Zadowolony teraz? Zakontraktowany towarzysz i Luna dla stada.” Powiedział, odchylając się do tyłu i pozwalając głowie spocząć na wysokim oparciu siedzenia, zamykając oczy z zadowoleniem, gdy to zrobił.

Po jego słowach zapadła cisza, po czym rozległ się ostrożny głos.

„Audreym, czy kiedykolwiek wcześniej spotkałaś tę kobietę?”

"NIE."

„To po prostu...”

„Wyrzuć to z siebie, Ethan…” – powiedział niecierpliwie Audreym, marszcząc brwi.

„Ta kobieta to Alex Veritas. Córka Audreym King” – powiedział Ethan niepewnie.

Audreym gwałtownie otworzył oczy i przez chwilę wpatrywał się w sufit, po czym pochylił się do przodu i spojrzał prosto na Ethana.

„Być może byłoby mądrze dowiedzieć się o niej wszystkiego, co możemy. Za kogo wychodzi za mąż, dla jakiej firmy pracuje i dlaczego tak bardzo chce się wykręcić od tego ślubu”.

Ethan skinął głową, zapisał prośby swojej Audreym i zaczął wysyłać instrukcje do zespołu ds. wywiadu i obserwacji.

„A, i Ethan?”

„Tak, Audreym?” Powiedział lekko, przerywając pracę i podnosząc wzrok, by spotkać śmiercionośne spojrzenie Audreym.

„Nie nazywaj jej więcej tą kobietą. Od dziś jest twoją Luną i nie zapominaj o tym”. Warknął, wstając, by wyjść.

Po rozmowie z Audreym Nocturne i jego Betą Alex udał się prosto do domu. Unikała głównych ulic tak bardzo, jak to możliwe, na wypadek, gdyby przypadkowo wpadła na kogoś w drodze powrotnej.

Przeklinała się w duchu, biegnąc przez słabo oświetlone ulice.

Jak mogła być tak głupia?

Nie dość, że przez następne kilka tygodni będzie zapewne przedmiotem plotek, to jeszcze udało jej się nieświadomie związać z jedną z najbardziej obawianych i niesławnych Audreym w ich społeczności.

Ta myśl wystarczyła, by natychmiast ją otrzeźwić.

Przemierzając rozległe tereny i wchodząc do domu, zamknęła boczne drzwi wejściowe tak cicho, jak to możliwe, zdesperowana, by nie zwracać na siebie uwagi, wracając do domu tak późno w nocy.

Słyszała ożywione głosy dochodzące z jednego z salonów, dźwięk przerywany śmiechem, gdy się przeciskała. Jej twarz stwardniała, gdy usłyszała znajome tony swojej przyrodniej siostry i macochy, z okazjonalnymi komentarzami ojca.

Jej serce boleśnie podskoczyło, gdy nagle poczuła, że całkowicie odeszła od swojego kiedyś kochającego ojca.

Z cichym westchnieniem Alex kontynuowała drogę korytarzem, ściskając spódnice sukni ślubnej i mocno trzymając je w ramionach. Udało jej się dotrzeć na dół szerokich schodów, zanim nagle drzwi salonu za nią otworzyły się gwałtownie, głośno uderzając w ścianę, a dźwięk został wzmocniony przez echa korytarzy.

Alex lekko podskoczyła, a potem zamarła, gdy do jej uszu dotarły znajome, mdłe, słodkie dźwięki głosu jej przyrodniej siostry, Audrey.

„Och! Mamo! Tato! Spójrzcie, kto dopiero co wrócił do domu!” Audrey ogłosiła, udając szok, gdy zawołała do nich przez ramię. „Nawet nie wiedziałam, że Alex wyszedł! Spójrzcie, która godzina! W dodatku w przededniu waszego ślubu! Co powiedzą ludzie?” Wykrztusiła, wyraźnie zdeterminowana, by zrobić dobre show.

Alex odwróciła się gwałtownie i spojrzała na Audrey przez zmrużone oczy .

„Ojej! Spójrz na swoją sukienkę!” Audrey krzyknęła głośno. „Jest kompletnie zniszczona! Jak do cholery założysz ją teraz na jutrzejszą ceremonię?”

Audrey zatrzymała się przed Alexem, założyła ramiona i z pogardą spojrzała na swój zaniedbany wygląd.

تم النسخ بنجاح!