Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 201 201
  2. Rozdział 202 202
  3. Rozdział 203 203
  4. Rozdział 204 204
  5. Rozdział 205 205
  6. Rozdział 206 206
  7. Rozdział 207 207
  8. Rozdział 208 208
  9. Rozdział 209 209
  10. Rozdział 210 210
  11. Rozdział 211 211
  12. Rozdział 212 212
  13. Rozdział 213 213
  14. Rozdział 214 214
  15. Rozdział 215 215
  16. Rozdział 216 216
  17. Rozdział 217 217
  18. Rozdział 218 218
  19. Rozdział 219 219
  20. Rozdział 220 220
  21. Rozdział 221 221
  22. Rozdział 222 222
  23. Rozdział 223 223
  24. Rozdział 224 224
  25. Rozdział 225 225
  26. Rozdział 226 226
  27. Rozdział 227 227
  28. Rozdział 228 228
  29. Rozdział 229 229
  30. Rozdział 230 230
  31. Rozdział 231 231
  32. Rozdział 232 232
  33. Rozdział 233 233
  34. Rozdział 234 234
  35. Rozdział 235 235
  36. Rozdział 236 236
  37. Rozdział 237 237
  38. Rozdział 238 238
  39. Rozdział 239 239
  40. Rozdział 240 240
  41. Rozdział 241 241
  42. Rozdział 242 242
  43. Rozdział 243 243
  44. Rozdział 244 244
  45. Rozdział 245 245
  46. Rozdział 246 246
  47. Rozdział 247 247
  48. Rozdział 248 248
  49. Rozdział 249 249
  50. Rozdział 250 250

Rozdział 4 4

Spojrzenie Alfy Wade'a padło na nią, jego oczy wypełniły się mieszanką winy i tęsknoty. „Czy kiedykolwiek mną gardziłaś, Nelly?” zapytał, jego głos zabarwiony był ciężarem żalu. „Gdyby nie zaręczyny z rodziną Morris, nie miałabyś...”

Ale Nelly mu przerwała, jej głos był stanowczy i zdecydowany. „Wyszłam za niego dobrowolnie! To był mój wybór, żeby się z nim rozwieść. Dziadku, nigdy mnie do niczego nie zmuszałeś”, zapewniła go, jej słowa ociekały przekonaniem.

Poczucie winy Alfy Wade'a pozostało, czepiając się go jak cień. To był ciężar, którego nie mógł się pozbyć.

"Nelly..."

„Wszystko w porządku, dziadku. Przeszłość jest już za nami. Nie musisz dźwigać ciężaru winy za mnie. Poza tym, bez względu na to, kogo poślubimy, nigdy nie możemy być pewni, czy pozostaniemy razem na zawsze. Czy to nie błogosławieństwo, że Bóg dał mi trójkę pięknych dzieci?” – zapytała Nelly, a w jej głosie pobrzmiewała nuta samopocieszenia. Wiedziała, że pociesza również samą siebie, ale musiała iść naprzód.

Alpha Wade skinął głową, potwierdzając jej słowa. „Masz rację. Bez względu na wszystko, te dzieci również należą do rodziny Jacksonów. Zadbam o to, by wychować was wszystkich, bez względu na wszystko”.

Nelly podeszła do niego, chwytając go za ramię, delikatnie opierając głowę o jego ramię. „Dziadku, nie musisz tego robić. Zarobiłam trochę pieniędzy, kiedy byłam za granicą, więc powinno wystarczyć. Powinieneś wyprowadzić się ze swojego starego domu i zamieszkać z nami”.

Alfa Wade odwrócił głowę, by na nią spojrzeć, a na jego twarzy malowała się niepewność.

„Pieniądze są całkowicie legalne! To jest legalne!” Nelly szybko go uspokoiła, desperacja przeplatała jej słowa.

Dopiero wtedy Alpha Wade westchnął z ulgą. „Nie obwiniaj mnie, Nelly. Nigdy nie zniosę ponownego przeżycia tego, co przeżyłem w przeszłości”.

„Nie martw się. Zawsze będę cię słuchać. Żyję dobrze, ciężko pracuję i dotrzymuję ci towarzystwa” – obiecała Nelly.

Zachichotał cicho, w jego oczach pojawił się błysk czułości. „Nigdy wcześniej nie widziałem, żebyś się ze mną droczyła. Wygląda na to, że nauczyłaś się jednej lub dwóch rzeczy”.

„Donna powiedziała, że kobiety, które wiedzą, jak to robić, mają najlepsze życie” – odpowiedziała Nelly z figlarnym błyskiem w oku.

W poniedziałkowy poranek Alpha Wade właśnie się obudził i przygotowywał śniadanie, gdy zauważył, że trójka dzieci była już ubrana i gotowa do wyjścia.

Donna wpadła do pokoju Nelly, wyciągając ubrania. „Nelly, załóż ten kombinezon bojowy! Większość ludzi w dziale programowania to faceci. Ponieważ lubią słodkie i seksowne style, nie będą sprawiać ci kłopotów. Powodzenia dzisiaj!”

Nelly żartobliwie rzuciła poduszką w Donnę, która umiejętnie się przed nią uchyliła. „Dogadamy się później wieczorem! Już wychodzę!”

Nelly przykryła twarz kocem i ponownie zasnęła.

Gdy Donna wychodziła, zawołała do Alfy Wade'a: „Dziadku, Nelly obudzi się dopiero, gdy zadzwoni jej budzik. Możemy wyjść zaraz po śniadaniu”.

Serce Alfy Wade'a zrobiło się cieplejsze, gdy spojrzał na trójkę grzecznych dzieci.

Po śniadaniu odprowadził dzieci do szkoły. Po drodze nie mógł powstrzymać się od pytania: „Donna, skoro wasze imiona są podane w kolejności alfabetycznej, to dlaczego wasze zaczyna się na D zamiast na C? Jesteś trzecim dzieckiem, prawda?”

Ben wybuchnął śmiechem. „Mamusi nie podoba się litera C! S nadał takie imię psu, którego mieliśmy w stadzie Crescent, więc...”

„Jeśli będziesz tak dalej gadał, to się wkurzę, Ben!” – ostrzegła go Donna, krzywiąc się żartobliwie.

„Dobrze, będę cicho” – zgodził się Ben, wiedząc, że dalsze dokuczanie Donnie może skończyć się kłopotami.

Alfa Wade roześmiał się razem z nimi, rozumiejąc powód niechęci Donny do litery C.

„Dziadku, czy niechęć mamy do liczby trzy ma coś wspólnego z tatą?” Tony nagle zapytał, zaskakując Alphę Wade'a, gdy ten spojrzał na odbicie Tony'ego w lusterku wstecznym. Choć pozornie cichy, Tony miał bystry umysł i spostrzegawczą naturę, podobnie jak Alfa Kilian.

Donna i Ben zamilkli, wpatrując się w Alphę Wade'a i czekając na jego odpowiedź.

Chociaż Alpha Wade nie miał zamiaru kłamać dzieciom, nie wiedział, jak odpowiedzieć na ich pytanie. „Naprawdę nie wiem. Jeśli chcesz poznać odpowiedź, musisz zapytać mamę”.

„Dziadku, pewnie już wiesz, kim jest nasz Tatuś, prawda?” Ben naciskał dalej.

Alpha Wade milczał, a jego serce było ciężkie od ciężaru niewypowiedzianej prawdy.

„To znaczy, że to przyznaje!” Donna wtrąciła triumfalnie.

Bez słowa, Alpha Wade mógł tylko westchnąć z rezygnacją. Ciekawość dzieci wydawała się nie mieć granic.

„No cóż, nie utrudniajmy życia Dziadkowi. Musi mieć swoje powody, żeby nam nie mówić. Poza tym mamy mamusię i to wystarczy” – oświadczył Tony, a jego autorytatywny ton uciszył Donnę i Bena.

Kiedy przesłuchanie w końcu dobiegło końca, Alpha Wade poczuł falę ulgi.

Choć trójka dzieci wydawała się niegroźna, było zupełnie inaczej.

Tymczasem Nelly spała spokojnie, niezakłócona wydarzeniami, które rozgrywały się wokół niej.

Gdy tylko zadzwonił budzik, w końcu wybudziła się ze snu.

Odświeżywszy się, niechętnie założyła „kombinezon bojowy” przygotowany przez Donnę. Jednak w chwili, gdy zobaczyła siebie w lustrze, jej uśmiech zbladł.

Różowa sukienka, niemal przypominająca mundur, podkreślała jej kuszącą figurę. Noszenie takiego stroju mogłoby wywołać zakłopotanie.

Jednak Nelly wiedziała, że nie należy sprzeciwiać się woli Donny. Gdyby jej nie założyła, Donna bez wątpienia zrobiłaby scenę.

Dlatego wyciągnęła czarny żakiet i narzuciła go na sukienkę. Problem rozwiązany.

Po spakowaniu rzeczy Nelly poszła do pracy.

Wieści o jej urodzie rozeszły się już po całej firmie, a wielu, którzy jej nie widzieli, chciało ją zobaczyć.

W rezultacie, gdy weszła do biura, poczuła na sobie niezliczone spojrzenia. Niektóre spojrzenia były przyjazne, podczas gdy inne przepełnione wrogością.

„Widzisz ją? Jest ładna, prawda? Słyszałem, że nie miała nawet makijażu, kiedy przyszła ostatnio” – wyszeptała jedna osoba z podziwem.

„Tsk! Spójrz, co ona nosi do pracy. Widać, że nie ma zamiaru pracować. Wszyscy twierdzicie, że jest boginią, ale ja uważam, że jest mocno przereklamowana” – prychnął ktoś inny z pogardą.

„Tak! Prawdopodobnie twierdziła, że nie nosi makijażu, żeby wyglądać „naturalnie”. Mężczyźni mogą tego nie zauważyć, ale ona nie może tego przed nami ukryć. Najprawdopodobniej jest intrygantką udającą niewinność”.

„Naprawdę?” zapytał dociekliwie kolega.

Chociaż w Wydziale Programowania przeważali mężczyźni, były też inne wydziały. Donna z pewnością robiła Nelly wrogów!

Nie rozwodząc się nad tą sprawą, Nelly udała się prosto na swoje stanowisko pracy. Przybywszy wcześniej, zdążyła już zapoznać się z personelem. Po zakończeniu niezbędnych procedur wdrożeniowych jej kierownik, Nelson, zaprowadził ją do biurka. „Od dziś to będzie twoje miejsce pracy, Nelly!”

Biurko Nelly znajdowało się z dala od pozostałych, jakby pracowała w izolacji. Nie wiedziała, że taki układ był jednomyślną decyzją Działu Programowania. Obawiali się, że zbytnie zbliżenie się do niej utrudni im koncentrację. W związku z tym poczuła się odizolowana.

„Dziękuję” – odpowiedziała uprzejmie Nelly.

„Nie ma za co! Po prostu ciężko pracuj, dobrze? Dołączyłeś w idealnym momencie. Dzisiaj przychodzi do nas ważny klient. Zabezpieczenie tej umowy uczyniłoby cię szczęśliwą gwiazdą naszej firmy!” wykrzyknął Nelson, a z jego twarzy emanowało prawdziwe podekscytowanie.

Nelly się uśmiechnęła, nie pozwalając sobie na doszukiwanie się zbyt daleko idących sednów w jego słowach.

Właśnie wtedy telefon Nelsona zaczął dzwonić. Podniecenie zabłysło w jego oczach, gdy zobaczył numer dzwoniącego. „Nelly, zapoznaj się z Chrisem i innymi. Możesz dołączyć do nas na spotkaniu i uczyć się w trakcie. W porządku, klient przybył. Muszę iść i ich powitać”. Po tych słowach pospiesznie odszedł, zostawiając tam stojącą Nelly, lekko zdezorientowaną.

Zanim zdążyła usiąść, Chris podszedł do niej. „Cześć, jestem Chris Dunne.”

„Cześć!” Nelly uprzejmie wyciągnęła dłoń.

Ale zamiast uścisnąć jej dłoń, Chris wydał ostrzeżenie. „Dzisiejszy projekt jest dla mnie niezwykle ważny. Możesz obserwować i uczyć się, ale mam nadzieję, że nie będziesz przeszkadzać ani sabotować postępu ”. Nie czekając na odpowiedź, nagle odwrócił się i odszedł.

Nelly została tam, odsunięta na bok i odprawiona.

Prawdziwa podróż miała się dopiero rozpocząć.

تم النسخ بنجاح!