Rozdział 324
Elżbieta była przyzwyczajona do urody Henryka, ale być może reakcja jej starego przyjaciela sprawiła, że wydawał się on bardziej atrakcyjny.
Henry, idąc, wyglądał na pewnego siebie. Był nienagannie ubrany. Jego garnitur był idealnie skrojony, przylegał do niego jak druga skóra. Zegarek Rolex dodawał jego prezencji dyskretnej elegancji. Emanował naturalną charyzmą i opanowaniem, które czyniły go jednocześnie intrygującym i niewątpliwie atrakcyjnym.
„O mój Boże. O mój Boże. Przystojniak Margaret jest tutaj” – powiedziała Jana, wyglądając, jakby hiperwentylowała.