Rozdział 37
Kolacja była daleka od apetycznej uczty, jakiej oczekiwała Sophia, nawet z kuszącymi owocami morza rozłożonymi przed nimi. Pomimo bohaterskich wysiłków Edwarda Kinga, by utrzymać pozory porządku, powietrze w jadalni było gęste od niewypowiedzianego napięcia, które zdawało się rosnąć z każdą mijającą chwilą.
Oczy Henry'ego były jak sztylety, przebijające powietrze i lądujące prosto na Aleksandrze. Ale Aleksander, pozornie niewzruszony, kontynuował napełnianie talerza jedzeniem. Zręcznie obrał gigantyczną krewetkę, zanurzył ją w sosie chili i położył na talerzu Sophii. Jego głos był spokojny, gdy powiedział: „Proszę, to twoja ulubiona, Hun”.
Zmuszając się do uśmiechu, Sophia powiedziała do Aleksandra: „Dzięki, Hun”.