Rozdział 2 Specjalne żądanie
Punkt widzenia Samanthy
„Dzięki, że mnie odwiozłaś, Lauren” – mruknąłem, gapiąc się na ogromną rezydencję Caldwellów, która rozciągała się przede mną.
„Nic takiego” – odpowiedziała Lauren, obdarzając mnie delikatnym uśmiechem. Jej zielone oczy błyszczały od niewylanych łez, a ja westchnęłam.
„Lauren, po raz ostatni mówię, że wszystko w porządku”
„Złapano cię!” – krzyknęła, rzucając mi się na szyję.
Odebrała mnie z klubu. Opowiedziałem jej skróconą wersję tego, co się wydarzyło. Jakiś mężczyzna mnie złapał, a ktoś mnie uratował. Dłuższa wersja obejmowałaby mnie pochyloną, błagającą mojego „zbawcę”, żeby mnie wyruchał na śmierć.
Nie mogłem jej tego powiedzieć!
„Nic mi nie jest” – powiedziałem jej, klepiąc ją po plecach. „Muszę iść. Na szczęście światła są zgaszone”.
Lauren odsunęła się, odgarniając kasztanowe włosy z twarzy. „Nie powinnaś powiedzieć ojcu, że potrzebujesz pieniędzy? Jesteś Samantha Caldwell!”
„Jestem też uziemioną 22-latką” – powiedziałam, zaciskając usta. Rozwiążę to, Megs, jedź bezpiecznie do domu, okej?”
Ostatni uścisk i wysiadłam z samochodu, i przemknęłam przez bramę. Krótka długa sukienka zakrywała koronkową bieliznę, którą miałam na sobie podczas rozbierania się, ale czułam chłód smagający moją skórę.
Przemknęło mi przez myśl, jak klęczę przed tym absolutnie pysznym mężczyzną, błagając, żeby mnie wyruchał, i stłumiłam jęk. Nie powinnam się podniecać! To było głupie, brudne i...
... Jesteś małą, niegrzeczną dziwką, prawda?
Jego głos zabrzmiał w mojej głowie, powodując, że moje sutki się naprężyły.
Potrząsnęłam głową, próbując się skupić, gdy przemykałam się przez salon. Zapaliły się światła i mój ojciec usiadł na sofie, jego niebieskie oczy, w tym samym odcieniu co moje, patrzyły na mnie gniewnie.
„Cześć tato” – uśmiechnąłem się nieśmiało.
„Gdzie byłaś, Samantho?!” – zapytał, podnosząc się na nogi.
Wzruszyłam ramionami i usłyszałam, jak zaciska zęby. „Nie igraj ze mną, młoda damo! Miałaś być w swoim pokoju!”
„Nudziło mi się!” odpowiedziałam, znów wzruszając ramionami. „Co do cholery mam robić cały dzień, tato? Gapić się w ścianę?”
„Miałaś rozmyślać nad tym, co zrobiłaś! Nad wszystkim, co zrobiłaś!” krzyknął mój ojciec. „Dałem ci to, co najlepsze ! Posłałem cię do najlepszych szkół! A ty co zrobiłaś ze swoim życiem, Samantho? Poza piciem, imprezowaniem i prawie zabiciem kogoś innego!”
To mnie uderzyło. Łzy piekły mnie w oczy, ale ugryzłem się w wargę, powstrzymując je. „To był wypadek!”
Stało się to kilka tygodni temu. Wracaliśmy z klubu i w jednej chwili jechałem z szaleńczą prędkością, w następnej jakaś szalona dziewczyna próbowała przejść przez ulicę.
Nie miałem zamiaru jej uderzyć!
„Ona może już nigdy nie chodzić!” zagrzmiał tata. „Masz pojęcie, ile zapłaciłem, żeby upewnić się, że jej rodzice nigdy nie poślą cię do więzienia?!”
Prychnęłam i odwróciłam się, próbując wspiąć się po schodach prowadzących do mojego pokoju. „Nie udawajmy, że zrobiłeś to dla mnie, tato. Zrobiłeś to, aby uratować swoją reputację!”
„Dość!” krzyknął. „Mam już dość. Uziemienie cię nie wystarczy. Dałem ci zbyt dużo swobody, kiedy dorastałeś, i spójrz, jak stałeś się tak nieodpowiedzialny. Nauczysz się odpowiedzialności”.
„Jasne, jak chcesz, tato” – mruknęłam, robiąc krok, gdy znów się odezwał.
„W poniedziałek wracasz do pracy jako sekretarka Donovana!”
"Co?!"
Donovan? Alexander Donovan? Był najlepszym przyjacielem mojego ojca, najzimniejszym mężczyzną na świecie i mężczyzną, w którym zakochałam się przez wszystkie moje nastoletnie lata. Wysoki, przystojny, ale zdecydowanie za stary, żeby być na moim radarze. Nie widziałam go odkąd miałam szesnaście lat! A jeśli tata porozmawia z nim, żeby załatwić mi pracę jako jego sekretarka, z pewnością będzie traktował mnie jak dziecko.
„Nie!” – mruknąłem, składając ramiona.
Mój ojciec zaśmiał się ostro. „Samantha, nie daję ci wyboru. Albo to, albo przyspieszymy twój ślub z Chadem Martinsem!”
„Nie ma mowy! Nie chcę wychodzić za Chada! Musi być najnudniejszym facetem na świecie!”
„Nie obchodzi mnie to!” krzyknął mój ojciec. „Trzy ostrzeżenia. Za każdym razem, gdy nie uda ci się być idealną sekretarką Alexandra, otrzymasz ostrzeżenie. W chwili, gdy skończą trzy lata, Samantho, zostaniesz wydana za Chada Martinsa już następnego dnia!”
Po czym minął mnie i wszedł po schodach, ignorując moje krzyki.
„Chodź tu”
Ten głęboki chrapliwy ton wypełnił moje uszy i otworzyłam oczy. Byłam z powrotem w klubie, ubrana w koronkową bieliznę, stojąc przed nim.
Jego ogromne ciało zajmowało całe krzesło, na którym siedział, a te oczy wypalały dziury w mojej skórze wszędzie, gdzie się zetknęły.
„Chodź tu, mój pupilku”
Jego pupil. Moje uda zadrżały. Podeszłam do niego powoli, a odgłosy naszych oddechów wypełniły powietrze. Zatrzymałam się dopiero, gdy moje kolano otarło się o jego uda i usłyszałam, jak mruczy przekleństwo.
Jego koszula zniknęła, odsłaniając zestaw wymarzonych mięśni brzucha. Moje usta i cipka nabrały śliny. Tak bardzo go potrzebowałam.
„Kolana” – rozkazał. „Twoje kolana, kochanie”.
Spełniłam jego prośbę, padając na kolana, stając twarzą do niego. Wyciągnął rękę, ściągając moje majtki, a ja wygięłam się z przyjemności. To było przyjemne. Moja cipka pulsowała rozpaczliwie, pragnąc więcej.
Więcej jego.
Potem klepał mnie po tyłku, mocno i wielokrotnie, doprowadzając mnie do szaleństwa.
„Proszę” – krzyknęłam, gdy ręka znalazła mój sutek i zacisnęła się na nim. „Proszę więcej! Więcej”.
„Chcesz więcej? Chcesz mnie w sobie?”
Moje spojrzenie padło na spuchniętego fiuta i skinęłam głową. Nie mogłam się doczekać, żeby go zobaczyć. Żeby go posmakować. Żeby poczuć, jak szorstko chwyta mnie za włosy, kiedy pieprzy mnie w usta. A potem poczuć, jak ten wielki potwór wypełnia się i rozciąga moją cipkę.
„Powiedz mi!” syknął, obejmując moją szczękę. Pochylił się nisko, ogrzewając moją twarz swoim oddechem. „Powiedz mi, czego chcesz!”
„Chcę twojego kutasa” – jęknąłem.
„Mhmm, gdzie mój pupil? Będziesz musiała być trochę bardziej konkretna”. Rozkazał, lekko klepnąc mnie po policzkach. Moja cipka zacisnęła się od uderzenia. „Gdzie chcesz mojego kutasa?”
„W mojej cipce! Proszę,”
„Taka dobra dziewczyna” – pochwalił, pochylając się, by dać mi klapsa w tyłek, zanim się wycofał. Patrzyłam, jak zsuwa się ze spodni, a z niego wyskakuje najwspanialszy kutas, jakiego kiedykolwiek widziałam.
Zaczepił mi majtki palcem i rozkazał tym swoim zrzędliwym głosem: „Zdejmij to, zdejmij wszystko”.
„Tak”
Wydawał się zadowolony, lekko klepał mnie po tyłku, gdy patrzył, jak zdejmuję stanik i stringi.
„Odwróć się” – mruknął i posłuchałem.
Jego dłonie sięgnęły do moich piersi, głaszcząc je i ugniatając.
„Podobają ci się moje cycki?” wyszeptałam, a on wydał z siebie niski, chrapliwy dźwięk, zanim przemówił.
„Ssij je, chcę zobaczyć, jak bierzesz je do ust”.
Objąłem moje ciężkie pagórki dłońmi i pchnąłem jeden w stronę ust. Trzymając jego gorące spojrzenie, polizałem sutek i ssałem go.
Syknął, jego twarz wykrzywiła się, jakby z bólu, gdy patrzył, jak ssę. „To już wszystko, pieszczochu. Ssij swoje cycki”.
„Mhmm” – zanuciłam, unosząc drugi pagórek i ssąc nabrzmiały sutek. To było takie przyjemne. Wiedząc, że on patrzy. Wiedząc, że sprawiam mu przyjemność. Musnęłam sutki językiem, podpierając piersi, aż dolina między nimi zniknęła.
Jęknął głośno, głaszcząc swojego kutasa, a potem zadzwonił mój budzik. Sen rozwiał się, gdy otworzyłam oczy, odsłaniając sufit w mojej sypialni.
Mój oddech był ciężki, sen wydawał się tak realny. Tak gorący. Leżałam na łóżku, sutki sztywne i błagające o dotyk. Moja cipka była mokra pod moją jedwabną koszulą nocną i rozpaczliwie pragnęłam, żeby on tu był.
Oczy orzechowe. Orzechowe.
Założę się, że mógłby sprawić, że dojdę, samym tylko patrząc na mnie tymi seksownymi oczami.
Odsunąwszy kołdrę, rozchyliłam uda. Jedwabna sukienka opadła mi do pasa, odsłaniając moją nagą cipkę. Zamykając oczy, przesunęłam dłoń po mokrej, drżącej cipce, wyobrażając sobie, że siedzi przede mną tak jak w moim śnie.
Te orzechowe oczy paliłyby, gdyby patrzył, jak się dotykam. Przesunęłam palcami po ustach, napinając się i roztapiając pod wpływem przyjemności, która krążyła w moich żyłach. Gdyby tu był, dałby mi mocnego klapsa.
Klepnął mnie w cipkę tam, gdzie paliło, aż zadrżałam i zadrżałam od jego dotyku.
Pieściłam piersi wolną ręką, pocierając przestrzeń między udami. Nigdy wcześniej nie byłam tak napalona, tak napalona.
Nigdy też nie oferowałam swojej cipki nieznajomemu do pieprzenia w miejscu publicznym. Wsunęłam dwa palce do środka. Nie były nawet w przybliżeniu tak grube jak jego palce, które mnie wpychały, ale wyobrażałam sobie, że takie były.
Wyobraziłam sobie, że jestem tam z powrotem na tym korytarzu, moja cipka wystawiona na jego użytek. Do posiadania. Do dowodzenia. Do pieprzenia.
Wyobrażałem sobie, że nie uciekłem. Że pozostałem na kolanach i patrzyłem, jak ściąga spodnie, które miał na sobie. Jego kutas wyskakiwał, gorący, twardy i ogromny.
Odnajdując kapturek mojego łechtaczki, zadrżałam, próbując dokończyć przeklęty sen w mojej głowie.
Chciałam, żebym się przed nim rozłożyła. Przed tymi płonącymi oczami jego palce bawiły się mną. Chciałam, żeby powiedział te paskudne słowa, kiedy to robił.
Czy tego chcesz, kochanie? Taka brudna szmata, co? Spójrz na tę chciwą cipkę owiniętą wokół moich palców.
„Tak!” krzyknęłam, pocierając szybciej. Moje soki zebrały się, zwilżając moje palce, pokrywając je.
Założę się, że wczoraj pokrywały jego palce w ten sposób. Czy je lizał? Czy spodoba mu się mój smak? widziałam go na kolanach, z twarzą zagrzebaną między moimi udami, ten gorący, niegodziwy język, badający, liżący i drażniący moją cipkę.
„Tak!” Jego zęby ocierają się o moje spuchnięte wargi sromowe i ciągnie je. Ssanie, lizanie, lizanie, pieprzenie mnie. Przyjemność pulsowała i narastała w moich żyłach, a ja wyginałam plecy, pocierając łechtaczkę szybciej, jęcząc, gdy osiągnęłam orgazm. „O tak, tak, TAK!”
Tryskałam, gdy osiągnęłam orgazm, moja głowa stała się lekka i oszołomiona, moje ciało zwiotczało i zapadło się głębiej w łóżko, leżałam tam przez minutę, trzęsąc się i ciężko oddychając.
„To było zajebiście pyszne” – mruknąłem, gapiąc się na sufit z uśmiechem.
Mój telefon zapiszczał i słabo jęknęłam, próbując podnieść go ze stolika nocnego. Były dwa powiadomienia. Pierwsze było od Jordana, mojego byłego chłopaka. Ten palant prosił o pieniądze, które obiecałam mu wysłać wczoraj wieczorem.
Gotówka, którą bym dostał, gdybym nie uciekł z klubu.
Odsunąłem jego wiadomość i otworzyłem następną. E-mail. To był klub. Klient poprosił o moje usługi.
„Pod pretekstem” – głosił list. „Że występujesz dla niego i tylko dla niego”.