Rozdział 47 W klubie
Punkt widzenia Samanthy
„No i co ty na to?” zapytała Toria, zaciągając się papierosem i dmuchając mi w twarz. Dym i opary wypełniły jej małe biuro i chociaż nie byłem przeciwny jednemu czy dwóm zaciągnięciom, byłem pewien, że tyle dymu może zabić.
„Powinieneś to wziąć?” mruknęłam, krzyżując nogi na drugiej. „Byłeś hospitalizowany zaledwie pięć miesięcy temu”.