Rozdział 25: Palenie gazet przy grobie i spotkanie z potężnym duchem
Sophie mruczała pod nosem, że jest zirytowana, ale nie przestawała pracować. Wyjęła kosmetyczkę z torby Hannah i poszła w kierunku łazienki.
W półlustrze odbijała się twarz Sophie, która nie była umalowana, ale niezwykle jasna. Urodziła się z jasną cerą, czarnymi brwiami i wiśniowo-różowymi ustami, dokładnie tak jak czerwone usta i białe zęby opisywane są w książkach. Nawet bez makijażu wyglądała, jakby miała nałożony makijaż. Gdy uczęszczała do gimnazjum, w szkole nazywano ją „Małą Gigi Lai”.
Stając przed lustrem, nałożyła najpopularniejszy w tym roku wiśniowo-czerwony cień do powiek, wydłużyła gęste rzęsy i na koniec pomalowała usta matową, retro-czerwoną szminką. Osoba w lustrze nagle wydała się wspaniała i czarująca.