Rozdział 111 Ona rzeczywiście jest moja
Silas szybko wstał i podszedł do Charlotte przed nim, badając jej twarz. Nagle podniósł rękę, by dotknąć jej czoła i mruknął: „Na szczęście, wygląda na to, że teraz nie masz gorączki”.
Charlotte chciała uniknąć jego ręki, ale było już za późno. Cofnęła się z perspektywy czasu, pytając podejrzliwie: „Dlaczego wy dwoje tu jesteście?”
Nie mogli się nawzajem prosić, żeby tam pojechali jednocześnie.