Rozdział 164
Serce Rachel strasznie bolało na widok opłakanego stanu Tiffany. Natychmiast pomogła Tiffany wstać, mówiąc: „Nie bój się, Tiffy. Jestem tutaj. Jestem tutaj, więc wszystko będzie dobrze”.
Tiffany rzuciła się Rachel w ramiona, jakby kurczowo trzymając się brzytwy, płacząc w ramionach Rachel. „Szloch, szloch... Bałam się na śmierć! Mamo, tak się boję”.
Ogień rozprzestrzeniał się gwałtownie w pokoju bez żadnych ograniczeń, a szalejące płomienie wysyłały kłęby gęstego dymu w stronę sufitu. Mimo to Floch i pozostali widzieli morderczy wyraz na kamiennej twarzy Veroniki ponad płomieniami.