Rozdział 215
Przycisnęłam pustą Ceremonialną Urnę Moonwood do piersi, a łzy spływały mi po twarzy. Okrutne zbezczeszczenie grobu Lili przez Victorię ponownie otworzyło rany, które nigdy się tak naprawdę nie zagoiły.
Mój wilk zaskomlał we mnie, instynkt macierzyński wciąż żywy i krwawiący pomimo lat, które minęły. Musieliśmy zrobić coś-cokolwiek-by uczcić pamięć naszego szczeniaka.
Otworzyłem laptopa, szukając sposobów na upamiętnienie zmarłego dziecka wilkołaka. W wynikach wyszukiwania pojawiła się internetowa grupa wsparcia dla pogrążonych w żałobie rodziców wilkołaków.