Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 201
  2. Rozdział 202
  3. Rozdział 203
  4. Rozdział 204
  5. Rozdział 205
  6. Rozdział 206
  7. Rozdział 207
  8. Rozdział 208
  9. Rozdział 209
  10. Rozdział 210
  11. Rozdział 211
  12. Rozdział 212
  13. Rozdział 213
  14. Rozdział 214
  15. Rozdział 215
  16. Rozdział 216
  17. Rozdział 217
  18. Rozdział 218
  19. Rozdział 219
  20. Rozdział 220
  21. Rozdział 221
  22. Rozdział 222
  23. Rozdział 223
  24. Rozdział 224
  25. Rozdział 225
  26. Rozdział 226
  27. Rozdział 227
  28. Rozdział 228
  29. Rozdział 229
  30. Rozdział 230
  31. Rozdział 231
  32. Rozdział 232
  33. Rozdział 233
  34. Rozdział 234
  35. Rozdział 235
  36. Rozdział 236
  37. Rozdział 237
  38. Rozdział 238
  39. Rozdział 239
  40. Rozdział 240
  41. Rozdział 241
  42. Rozdział 242
  43. Rozdział 243
  44. Rozdział 244
  45. Rozdział 245
  46. Rozdział 246
  47. Rozdział 247
  48. Rozdział 248
  49. Rozdział 249
  50. Rozdział 250

Rozdział 5

Punkt widzenia ARI

Jestem wdzięczny, że Raymond nie zadaje żadnych pytań, kiedy odwozi mnie do domu.

Oferuje, że zawiezie mnie do posiadłości, ale odmawiam i czekam, aż odjedzie, zanim wzdycham i wchodzę do domu. Dom jest pełen pokojówek, które rzucają się do mnie natychmiast po usłyszeniu otwierania drzwi, ale podnoszę rękę, żeby powstrzymać je przed zbliżaniem się do mnie.

Nie jestem już panią domu.

Przechodzę obok nich wszystkich, żeby dostać się do mojego pokoju. Daniel i ja dzielimy pokój tylko wtedy, gdy on chce zaspokoić swoje seksualne pragnienia. Wpełza do mojego łóżka i obsypuje mnie pocałunkami po całym ciele, aż się poddam, i to jest jedyny raz, kiedy czuję się przez niego pożądana. Gdy wchodzę do pokoju, powstrzymuję się od patrzenia na łóżko dłużej, niż powinnam, bojąc się, że wspomnienia nas splątanych w prześcieradłach, z nim głęboko we mnie pogrzebanym, złamią moje postanowienie. A teraz mam tylko jedno postanowienie — opuścić Daniela na dobre.

Zaczynam pakować, póki to postanowienie jest jeszcze silne, nie zatrzymując się nawet na chwilę, żeby pomyśleć o tym, że nie mam dokąd pójść. Nie mogę znieść spędzenia kolejnego dnia pod jednym dachem z Danielem, wiedząc, jak głęboko zraniła mnie jego zdrada. Pakuję tylko kilka ważnych rzeczy, zapewniając siebie, że wrócę po resztę moich rzeczy później, kiedy rozwód zostanie sfinalizowany.

Jestem już w połowie pakowania, gdy słyszę znajomy głos, który zawsze wywołuje u mnie dreszcze. Już w tej chwili czuję narastające przerażenie i sprawia, że natychmiast przerywam pakowanie.

Matka Daniela, Elena i jego siostra Evalyn są tutaj.

Gwałtownie wydycham, próbując kontrolować oddech i powstrzymać straszne wspomnienia o nich przed wypłynięciem na pierwszy plan mojej głowy. Kilka kolejnych głębokich wydechów i w końcu opanowuję się , kontynuując pakowanie moich rzeczy. Gdy już skończę pakować, wynoszę ciężką walizkę z pokoju i idę do salonu, gdzie Elena i Evalyn siedzą na jednej z kanap, skrzyżowawszy nogi, jakby były właścicielkami tego miejsca.

Elena ma swój charakterystyczny grymas na twarzy, który nie znika nawet wtedy, gdy kłaniam się na jej powitanie.

„Dlaczego tu jesteś?” pyta Elena, stojąc. Jestem zdezorientowana jej pytaniem, a moja niezdolność do udzielenia odpowiedzi sprawia, że ona prycha, a jej twarz wykrzywia się w najbrzydszą formę, jaką może przybrać irytacja.

„Prawie zapomniałam, jaki jesteś głupi”. Elena mówi ponownie. Głupi. Jej ulubione słowo, którym rzuca we mnie, jak jej się podoba, i oczywiście, nie boli to mniej dzisiaj. Właściwie, jest to jeszcze bardziej bolesne teraz, gdy zdaję sobie sprawę, że oprócz konieczności życia z Danielem w odmienności, musiałam również radzić sobie z nienawiścią jego matki i całkowitym brakiem szacunku do mnie, a przez cały czas moją reakcją było albo milczenie, albo przeprosiny, na które nigdy nie zasługiwała.

„Czemu jesteś tutaj, a nie w biurze, co?” Uśmiecha się szyderczo i kontynuuje: „Mój syn pracuje niestrudzenie dzień i noc, tylko po to, żeby ktoś taki jak ty mógł na nim żerować, a on prosi cię tylko o to, żebyś wykonywała swoją pracę jako jego sekretarka, a ty nie potrafisz nawet zrobić tej jednej rzeczy? Myślisz, że należy ci się jego kasa tylko dlatego, że jesteś jego żoną?”

Jej słowa są jak mocne ciosy w klatkę piersiową, każde pojedyncze słowo, które łączy jej zdania, uderza w nerwy i przebija się przez nie. Czuję, jak coś we mnie narasta. Zawsze tam było, ale zawsze udawało mi się to kontrolować.

Na dokładkę Evalyn, snobistyczna siostra Daniela, musiała się wtrącić: „Ona jest oszustką, która oszukała mojego biednego, niewinnego brata i zastanawiam się, dlaczego nie jest w biurze! Jaki leniwy włóczęga! Nawet nie wiem, jak dziadek zaakceptował taką bezgroszową sukę, aby była częścią naszej elitarnej rodziny!”

„Musiałam być na pogrzebie mojej babci”. Odpowiadam po prostu, mając nadzieję, że grymas na jej twarzy zniknie, ale staje się jeszcze głębszy i dodaje szyderstwo dla dobrej miary. Czy Elena i Evalyn nie wiedziały, że moja babcia nie żyje?

„Czy ona naprawdę nie żyje? Czy to tylko gra?!” Evalyn ma odwagę mnie zapytać, a ja patrzę na nią z wściekłością.

Elena kontynuuje: „Oczywiście, to twoja wymówka, żeby być leniwym kopaczem złota. Powiedz mi, czy twoja babcia nauczyła cię gonić za pieniędzmi innych ludzi, zamiast pracować na swoje własne?”

To właśnie to, co narastało we mnie odkąd zobaczyłam matkę Daniela, osiągnęło swój szczyt. To gniew. Jest czerwony, czysty i ognisty i kontroluje całą moją istotę, że nie mogę nawet zmusić się, żeby przejmować się czymkolwiek innym niż uchronieniem imienia mojej babci przed zbrukaniem.

„Nie mów tak o mojej babci!” krzyczę, a ona lekko podskakuje, zaskoczona moim wybuchem.

„Czy ty właśnie na mnie nakrzyczałaś?” – mówi, robiąc krok do przodu, ale ja nie drgnę, patrząc jej w oczy.

Evalyn podchodzi do mnie i krzyczy: „Czy ty właśnie nakrzyczałeś na moją matkę?!!!”

Evalyn zawsze próbowała mnie poniżyć i to na wszystkie możliwe sposoby przy każdej okazji, jaka się jej nadarzyła. Chwyta mnie za ramię, mocno naciska, sprawiając, że krzywię się z bólu. Elena się uśmiecha i jak zwykle jest bardzo rozbawiona.

Drugą ręką popycham Evalyn i ona przewraca się na sofę. Pozostaje w szoku, bo zawsze pozwalałam im się dręczyć, a tym razem odwzajemniam się.

„Zapomniałaś gdzie jest twoje miejsce? Jesteś niczym innym jak-”

„Kopacz złota , która poślubiła twojego syna dla pieniędzy, tak, rozumiem!” warczę na nią, mając dość wyzwisk za każdym cholernym razem, „Ale nie musisz się już o to martwić, bo już złożyłem pozew o rozwód. Zostawiam twojego syna, więc możesz iść i połknąć wszystkie jego pieniądze, jeśli mnie to obchodzi”.

Odwracam się, by odejść, wzdychając, gdy ciągnę za sobą ciężką walizkę, ale wtedy Elena zaciska dłoń na walizce, by mnie powstrzymać. Patrzy na walizkę z rozbawieniem.

„Naprawdę wyjeżdżasz!” Elena nie potrafiła ukryć radości w swoim głosie.

„Tak, więc proszę, po prostu przestań i pozwól mi odejść.”

Potrząsa głową, „Nie tak szybko! Nie możesz po prostu odejść”. A potem daje znak dwóm służącym, które stały i obserwowały całą wymianę zdań.

„Przeszukajcie ją!” – rozkazuje, gdy podchodzą. Wahają się, a ona patrzy na nich z wściekłością.

„Nie słyszałeś jej? Ona już nie jest panią domu. Przeszukaj ją natychmiast”.

Jestem zbyt oszołomiona, żeby zareagować, gdy pokojówki w końcu wyrywają mi walizkę. Ev alyn próbuje mnie przytrzymać, uniemożliwiając mi wyrwanie torby pokojówkom.

„Co ty sobie myślisz, że robisz?” – mówię drżącym głosem.

„Nie mogę pozwolić ci po prostu odejść. Kto wie, jakie cenne rzeczy ukradłeś mojemu synowi w tej swojej pełnej zarazków torbie”.

Moje usta otwierają się i zamykają kilka razy na jej słowa, ponieważ nie potrafię nawet wymyślić jednego ciągu zdań, które mógłbym jej powiedzieć. Po prostu patrzę, jak moje rzeczy spadają na ziemię w trakcie nieudolnych poszukiwań. Łzy upokorzenia palą mnie w głębi oczu. Nie wyrywam się już z uścisku Evalyn, a ona patrzy na mnie triumfalnie.

„Co to jest? Oddaj to.” Mówi matka Daniela, gdy jedna ze służących znalazła złotą bransoletkę, którą włożyłam do swojej walizki. Bransoletka babci, jedyna rzecz, która mi po niej została.

„Nie!” Rzucam się do przodu, żeby powstrzymać ją przed wręczeniem jej, ale jest już za późno. Matka Daniela już trzyma i ogląda bransoletkę.

„Och, wow! Mamo, w końcu znalazłaś coś, co ukradła Danielowi!” Evalyn wykrzyknęła entuzjastycznie.

Po wypowiedzeniu tych słów, ciągnie mnie i rzuca na marmur. Uderzyłam się w nos. Gdy go dotknęłam, zaczęła lecieć krew. Szybko wytarłam ją i poderwałam się na nogi.

„Wiedziałam! Wzięłaś coś. Czy mój syn ci to kupił? Co daje ci prawo myśleć, że możesz odejść z czymś, co on dla ciebie kupił po złożeniu pozwu o rozwód?” Elena warczy.

„To nie należy do twojego syna! To jest moje i będę wdzięczny, jeśli mi je oddasz”.

Robi dokładnie odwrotnie i dalej oskarża mnie o bycie złodziejką, aż drzwi się otwierają i wchodzi Daniel. Nie czuję ulgi na jego obecność, jak zwykle, gdy jego matka traktuje mnie w ten sposób, zamiast tego czuję do niego tylko urazę. Chcę krzyczeć mu prosto w twarz, jak bardzo go nienawidzę.

Na jego twarzy maluje się zdziwienie, gdy dostrzega całą sytuację.

„Co tu się dzieje?” pyta, wchodząc głębiej do domu i patrząc to na matkę, to na mnie.

„Dzięki Bogu, że przyjechałeś, synu. Ta pijawka miała zamiar odejść z czymś, co ewidentnie do niej nie należy”. Odpowiada jego matka .

„I ona mnie uderzyła!!!” – dodaje Evalyn, niemal ze łzami w oczach, skarżąc się Danielowi.

Tym razem Daniel jest zbyt zszokowany, żeby zapytać mnie, dlaczego uderzyłem jego kochaną siostrę. Myślałem, że tak jak wcześniej, zmusi mnie do przeprosin, ale tym razem nic nie zrobił. Zastanawiam się dlaczego.

Z jakiegoś powodu moje oczy zaczynają łzawić i nie rozumiem, dlaczego pojawienie się Daniela je nagle wywołało, ale mimo łez uśmiecham się.

„Danielu, czy mógłbyś powiedzieć swojej mamie, że nigdy nie dostałem od ciebie prezentu?”

Daniel się waha, na sekundę traci mowę, wpatrując się w swoje dłonie. Ja również spoglądam na jego dłonie i w końcu rozumiem, dlaczego moje oczy pieką od łez i dlaczego pociągam nosem, przygotowując się do kichnięcia, które wstrząsa całym moim ciałem. Lilie. Mam na nie alergię.

Pomimo łez spływających po moich policzkach, zaczynam się śmiać. Śmieję się tak głośno, ignorując palące spojrzenia wszystkich obecnych w pokoju, którzy prawdopodobnie myślą, że zwariowałam. Kicham między śmiechem, ale nie przestaję się śmiać, gdy zwracam się do matki Daniela.

„Jestem żoną twojego syna od trzech lat, a on nawet nie wie, że mam alergię na lilie, a ty myślisz, że jest w stanie kupić mi bransoletkę?”

Kręcę głową na smutną rzeczywistość.

تم النسخ بنجاح!