Rozdział 6 Zakazane przyjemności
Punkt widzenia Samanthy
Zadzwonił domofon na moim biurku.
„Samantha” – seksowny głos mojego szefa wypełnił powietrze. „Moje biuro, teraz”.
Ojej. To nie brzmiało dobrze. Pracowałem dla Alexandra przez dwa dni. Dwa piekielne dni. Nie byłem pewien, czy dobrze wykonuję swoją pracę. W ostatnich dwóch dniach wrzeszczał na mnie wniebogłosy. To nie moja wina, że nie zostałem przeszkolony do tej pracy. A on był pieprzonym perfekcjonistą.
Westchnęłam, wyprostowałam spódnicę i weszłam do jego biura. Siedział przy biurku, jego spojrzenie było dzikie i wściekłe, gdy patrzył na mnie.
W jego dłoni był tablet. Naburmuszyłam się, gdy do niego podeszłam. Byłam niesamowicie zazdrosna o ten tablet. Musiał być w jego dłoniach, pod tymi palcami.
Te mocne palce, które dwa dni temu klepnęły mnie w tyłek. Alexander nie dotknął mnie od tamtej pory. Mój klient również zostawił mnie tak samo potrzebującego jak diabli. Nie miało znaczenia, ile razy dotykałem siebie. Nie było to tak przyjemne, jak wtedy, gdy któryś z tych dwóch mężczyzn mnie dotykał.
„Nazywałeś mnie Gav-Mr Donovan?”
Nie sądziłem, że to możliwe, ale jego oczy zwęziły się jeszcze bardziej.
„Co mam w planie na jedenastą?”
Zmarszczyłem brwi, stukając się w policzek, próbując sobie przypomnieć. „Spotkanie z zespołem ds. reklamy?”
„To powiedz mi, Samantho” – zacisnęłam uda na dźwięk swojego imienia. „Dlaczego firma Nicholas wysłała mi e-mail z potwierdzeniem spotkania zaplanowanego na jedenastą”.
No cóż, cholera. Musiałem źle ustawić czas i tak dalej.
Zaśmiałam się nerwowo. „Ach, chyba pomyliłam czas. Wyślę im-”
Jego pięść uderzyła w biurko, gdy wstał. Przełknęłam ślinę, patrząc, jak wstaje. Cholera, nawet garnitur, który miał na sobie, wyglądał, jakby miał zostać rozerwany na kawałki, gdyby tylko się poruszył.
„Nie jestem pewien, panno Caldwell” – zaśmiał się, szarpiąc za krawat na szyi. „Dlaczego sądziłaś, że możesz sobie pozwolić na obojętność wobec mojej pracy?”
Mrugnęłam. Dlaczego, do cholery, brzmiał wściekle? To był prosty błąd.
„Wszystko, co muszę zrobić, to przełożyć” – powiedziałem, rozkładając ręce w konsternacji. „Nie rozumiem, o co całe zamieszanie”.
„Najważniejsze jest to, że twoja nieostrożność nie wróży mi nic dobrego!”
„Wszystko przez spotkanie?” prychnąłem, przewracając oczami. „Słuchaj, Alexander, nie ma potrzeby, żeby przesadzać -” „Dla ciebie jestem panem Donovanem” – warknął.
„Nazywałam cię Aleksandrem odkąd się urodziłam!” – jęknęłam.
Dlaczego muszę nazywać cię Donovanem? To takie dziwne i sprawia, że brzmisz jak starzec -"
Słyszałam, jak mruknął przekleństwo, po czym przesunął dłonią po twarzy. „To już koniec. Jesteś zwolniona, Samantho”.
Jego słowa przerwały mój bełkot.
„Co?” wykrztusiłem.
„Jesteś zwolniony. Zatrudniłem cię jako przysługę dla Caldwella, ale cholera, nie mogę znieść rozpieszczonego bachora!”
„Nie możesz tego zrobić!” krzyknęłam, rzucając się w jego stronę. Sięgnęłam po jego ramię.
„Ostatnio sprawdzałem” – wycedził – „ja tu jestem szefem”
„Proszę” – błagałam, potrząsając głową. „Nie mogę zostać zwolniona! Tata każe mi poślubić Chada!”
Jego oczy zwęziły się w szparki. „On jest?”
„Tak!” krzyknęłam. „On ciągle bredzi, że potrzebuję dyscypliny. Nie chcę wychodzić za mąż za tego faceta!”
„Nie jestem głupi, Samantho” – mruknął Alexander. Czy to tylko ja, czy też on się do mnie przysunął. „A twój ojciec ma rację. Jesteś rozpieszczonym bachorem, który potrzebuje dyscypliny”.
Dyscyplina. Sposób, w jaki wypowiedział to słowo, sprawił, że pomyślałam o tym, jak mnie klepie w swoim samochodzie. Oblizałam usta i wymamrotałam.
„W takim razie mnie zdyscyplinuj.”
Powietrze zrobiło się gęste, gdy jego oczy paliły moją skórę wszędzie, gdziekolwiek podążał. Spadły na moje usta, a potem przesunęły się obok nich, w dół do moich falujących piersi i ściśniętych ud.
„Nie masz pojęcia, co mówisz” – mruknął.
„Tak”, wyszeptałam, zmniejszając dystans między nami, przyciskając się do jego twardego ciała. Jego mięśnie podskoczyły pod wpływem mojego dotyku, a ja wydałam ciche mruczenie satysfakcji. „Dyscyplinuj mnie, Alexandrze”.
Wydał niski, dudniący dźwięk, zanim przemówił. „Wejdź na biurko. Chcę, żebyś był na czworakach”
Tak, tato, chciałam powiedzieć, ale ugryzłam się w język. Wdrapałam się na jego biurko, świadoma jego spojrzenia, i podciągnęłam spódnicę, żeby odsłonić tyłek.
Syknął, dając mu klapsa. „Nie prosiłem cię, żebyś to zrobił!”
„Przepraszam” – jęknęłam, ciężko oddychając, gdy oczekiwałam jego następnego ruchu.
Uderzyłby mnie tak jak dwa dni temu i może tym razem udałoby mi się sprawić, żeby dotknął mojej cipki. Zamknęłam oczy i jęknęłam, wyobrażając sobie, jak pieprzy mnie palcami.
To było takie brudne. Myślałem o najlepszym przyjacielu mojego ojca, człowieku wystarczająco starym, by być moim ojcem pod każdym względem. A jednak wszystko, o czym mogłem myśleć, to to, jak mnie pieprzył.
„Cicho!” warknął Aleksander.
Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, jak podnosi pasek i uderza mnie w tyłek.
„Co robisz?!” krzyknęłam, ból sprawił, że mocno zamknęłam oczy.
„Dyscyplinuję cię!” Warknął, raz po raz uderzając mnie paskiem w tyłek.
„Alexander.” – szlochałam, a łzy spływały mi po twarzy. „Alexander, proszę!”
„Ty tego chciałaś, prawda?” Warknął. „Chciałaś być zdyscyplinowana, mała dziewczynko. Więc kurwa to weźmiesz!”
„Przestań, proszę!” krzyknęłam, padając na biurko, niezdolna utrzymać się w pionie, szlochając, gdy on smagał mnie po tyłku, aż bolało, żeby się ruszyć. „Jesteś potworem! Zwariowałeś!”
Wtedy bicie ustało. Jego wielka dłoń pogłaskała mój bolący tyłek i próbowałam go strząsnąć.
„Nie dotykaj mnie!” warknęłam zrzędliwie. „Jesteś szalony!”
Zachichotał, rozchylając moje uda, by odsłonić moją cipkę. „Jestem szalona?”
„Tak! Tak, jesteś!” – pisnęłam, gdy dwa grube palce nacisnęły się na moje majtki, lekko wpychając. „Och,”
Och, było tak dobrze, gdy jego palce mnie pieprzyły. Niskie jęki przetaczały się przez moje otwarte usta, gdy zamknęłam oczy, by rozkoszować się tym uczuciem.
Pochylił się, żeby mi szepnąć do ucha. „To dlaczego twoje majtki są mokre, mała dziewczynko?”