Rozdział 135
Punkt widzenia Gabriela
Pędząc, by uspokoić jej panikę, złapałem ją za drżące ręce. Tak, to ja. Masz rację.
W głębi duszy przetwarzałem jej słowa. Mały chłopiec, którego zabrała. To znaczyło, że to nie była ona. Ktoś inny mnie porwał.