Rozdział 46
Punkt widzenia Gabriela
Pobiegłam prosto do odgrodzonego miejsca, po drodze wyrywając kelnerce butelkę wody. Im bardziej się zbliżałam, tym silniejszy stawał się zapach cygar i drogiej wody kolońskiej. Para jasnoniebieskich oczu wbiła się we mnie, gdy zatrzymałam się zaledwie kilka stóp dalej. Nie były tak blade jak jej, ale niczyje nie były.
Nie zawracałem sobie głowy spoglądaniem na ochroniarzy, którzy próbowali mnie zastraszyć i nie potrafili. To było trudne zadanie, gdy cel twojego zastraszania miał dobre półtorej stopy nad tobą.