Rozdział 149
Punkt widzenia Evelyn
Ten głos — ten mroczny głos, obiecujący ból i krew — roztopił lód, który trzymał mnie w niewoli, napełniając mnie tak wielką ulgą, że moje ramiona opadły.
Złapałam oddech, nie zdając sobie sprawy, że cały czas wstrzymywałam oddech. Moja klatka piersiowa paliła przy każdym wdechu, ale moje chciwe płuca były pozbawione tego wystarczająco długo. Ryan jednak tego nie zauważył. Nie zauważył, jak się od niego odsunęłam, zdesperowana, by zwiększyć między nami dystans, ani jak trzęsły mi się ręce.