Rozdział 150
Punkt widzenia Evelyn
Przez ułamek sekundy zapadła cisza – czysta, niekończąca się cisza. Zawisła między każdym drzewem, przez trawę, która łaskotała moje kostki i przywierała do mojej mokrej skóry. Połykała nawet moje urywane, pełne bólu oddechy.
Potem pojawił się ból.