Rozdział 97
Punkt widzenia Gabriela
W chwili, gdy zacisnęła mocniej uścisk na moich włosach, szarpiąc, aż ból przeszył mi skórę głowy, byłem zgubiony. Coraz bliżej i bliżej mnie wciągała, praktycznie mnie kurwa połykając, jakbym był ważniejszy niż powietrze, którego potrzebowała do oddychania.
Nigdy nikt nie zareagował na mnie w ten sposób. Nigdy. Byłem zabójcą, synem Alfy, który rządził strachem. Ludzie chcieli odejść ode mnie, a nie się do mnie zbliżać. Evelyn ciągle wracała po więcej. Narkoman, który nie mógł się nasycić, który potrzebował uderzenia za uderzeniem i wciąż nie był usatysfakcjonowany.