Rozdział 44
To był dziwny poranek.
Alexandera widziała ludzi szepczących o niej za każdym razem, gdy ich mijała, i nikt jej jeszcze nie popchnął ani nie odepchnął. Czuła się bardzo podobnie do chwili, gdy Claire po raz pierwszy ją znokautowała. Szeptali, a potem patrzyli na nią lub zamierali, jakby łączyli się umysłowo. Potem pojawiał się pewien podekscytowany wyraz twarzy, który ją martwił. Co oni teraz planowali? Sam fakt, że jeszcze nie widziała Claire, był niepokojący, ale teraz była paranoiczką w stosunku do wszystkiego.
Zamiast być wściekła jak zwykle, była nerwowa. Miała więcej ukłuć igłą w palce niż zwykle, ponieważ nie mogła się skupić na niczym na robótkach ręcznych, a prawdopodobnie musiała składać serwetki stołowe setki razy na zajęciach z sprzątania. I dla odmiany w ogóle nie dostała żadnych kar.