Rozdział 104
W chwili, gdy Alexandera weszła na arenę, zapadła głucha cisza. Nie mogła powstrzymać rumieńców na policzkach, trzymając głowę nisko i szybko zmierzając w stronę swojego sektora. Sytuacji nie poprawiał fakt, że Zeke podążał tuż za nią ze swoim Alfą i Betą. Wcześniej rozdzielali się przy drzwiach, ale teraz zdawali się podążać za nią na trybuny.
Czy składali w ten sposób jakieś oświadczenie? Czy nie martwiło ich to, że wyglądali, jakby łamali zasady, traktując Omegę preferencyjnie? To, że ich Alfa wyglądał, jakby flirtował z człowiekiem? Zebrałaby za to mnóstwo nienawiści od innych Omeg.
I, co najważniejsze, ktoś powiedziałby o tym Radzie. Jeśli mieli tu swoich szpiegów, jak powiedział pan Patrick, to żałośnie zawiodła, próbując pozostać poza ich radarem. Czego właściwie szukali? Dowodów na to, że zabili Claire i jej przyjaciół? Czy ostatecznym celem było odebranie im życia, tak jak odebrali życie innym wilkom? Pan Patrick był zbyt tajemniczy, kiedy rozmawiali. Może dokonała niemożliwego, pokonując Dextera, ale wszyscy widzieli, że to był głupi fart. Nie było w niej nic wyjątkowego.