Rozdział 56
W chwili, gdy Alexandera przekroczyła linię drzew, poczuła różnicę. Ciemność była przytłaczająca, napierała na nią ze wszystkich stron, niczym żywa istota. Serce zaczęło jej walić. Czy popełniła błąd? Ale obrazy oczu Claire, gdy próbowała ją zabić, wdarły się do jej umysłu i zmusiły ją do pójścia naprzód.
Drzewa były gęstsze niż jakiekolwiek, jakie kiedykolwiek widziała, a ich odsłonięte korzenie wyglądały jak gigantyczne węże splątane na ziemi. Ich długie, cienkie gałęzie przypominały ramiona i palce, przez co wyglądały jak skamieniałe żywe stworzenia. Nigdy wcześniej nie widziała takich drzew.
Ostrożnie przeszła przez korzenie, oceniając kierunek, w którym powinna iść. Przejdzie tylko tyle, żeby minąć strażników i wydostać się z lasu.