Rozdział 30 Martwienie się o swoją śmierć
Zaskoczona, zaczynam kaszleć raz po raz, ponieważ z powodu szoku jedzenie utknęło mi w gardle. Rozpacz bierze górę, bo nie mogę oddychać, a Ryan wstaje z krzesła, żeby mnie przytulić. Zaciskając dłoń w pięść, masuje mi górną część brzucha, wywierając nacisk, żeby mi pomóc.
Widziałem to wiele razy. Nazywam to uściskiem niedźwiedzia-zbawcy i tak właśnie się dzieje. Pozwala mi to swobodnie oddychać po wydaleniu części jedzenia, chociaż wciąż jestem pobudzony strachem, że się zakrztuszę.
„Uważaj, prawie umarłem, gdy zobaczyłem duże prawdopodobieństwo zostania wdowcem. Jesteśmy małżeństwem dopiero od dnia, nie chcę, żebyś umarł, zwłaszcza nie tak szybko” – głos Ryana wyraża wyraźne zaniepokojenie, ale jego słowa sprawiają, że czuję, jakby żartował. Poza tym, to właśnie przez takie słowa prawie zakrztusiłem się jedzeniem, a on zachowuje się, jakby nie wiedział.