Rozdział 131
Podróż do budynku administracyjnego była najbardziej niezręczną rzeczą, jaką Aleksandra kiedykolwiek przeżyła. I to nie tylko wtedy, gdy w liceum stado wilków zabrało jej ubrania i wszystkie ręczniki z szatni, gdy brała prysznic po wuefie. Nikt nie przyszedł jej z pomocą, gdy krzyczała przez godziny, nawet nauczyciele z ich nadwrażliwym słuchem.
Musiała poczekać do końca lekcji, kiedy, jak przypuszczała, uczniowie poszli już do domów, żeby spróbować znaleźć coś do ubrania w jednej z sal lekcyjnych. Tyle że szkoła nie była tak pusta, jak myślała. Ledwo wymknęła się z szatni, gdy uczniowie wyszli z klas. Dziesiątki z nich śmiały się z niej, gdy stała nago na korytarzu. Nagość nic dla nich nie znaczyła, ale ponieważ zawsze ukrywała ciało, wykorzystywali to, by ją dręczyć.
Miała wszystkie cechy, które były widoczne i przez tygodnie się z niej śmiano, ale to zażenowanie nie było niczym w porównaniu z tym, jak siedziała obok swojego ojca, kiedy ten dowiedział się, co zrobiła.