Rozdział 156
Punkt widzenia Gabriela
Gdy tylko wszedłem do gabinetu mojego ojca, wiedziałem, że coś jest nie tak.
Jeśli nie był to dym cygar unoszący się w powietrzu, wijący się i skręcający, tworząc armię demonicznych twarzy, to był to mrok dręczący Macona i oczy mojego ojca.