Rozdział 51 Przybycie do Paryża
Czas mija, a Ryan mnie nie puszcza, nawet gdy już wylądowaliśmy, patrzy na mnie uważnie, jakby to było jego największe wyzwanie, i nadal głaszcze się po brodzie, ignorując moje mordercze spojrzenie.
„Naprawdę myślę o tym, jak cię odzyskać. Chociaż lubię widzieć cię tak energiczną, wątpię, czy moje biedne plecy zawsze wytrzymają takie traktowanie” – mówi Ryan, a ja mam ochotę na niego krzyczeć lub przeklinać.
„Naprawdę chcę sprawić ci dużo bólu za traktowanie mnie jak zwierzę albo szaleńca” – mówię sobie w myślach.