Rozdział 171
Punkt widzenia Gabriela
Właśnie wjechaliśmy na wybrukowany podjazd do domku, gdy Evelyn poderwała głowę. Rozejrzała się po okolicy dwa razy, zatrzymując się na gęstym lesie z drzewami tak ciasno ułożonymi, że prawie nie dało się przez nie patrzeć. Ich baldachimy wisiały nisko, co tylko potęgowało poczucie absolutnej prywatności.
Poprowadziłem ją podjazdem i na werandę. Cole i Marcel poszli tuż za nią. Nowo wzmocnione drzwi wejściowe otworzyły się z głośnym kliknięciem i otworzyły, ukazując salon z rustykalnym ceglanym kominkiem i kraciastą sofą.