Rozdział 175
(punkt widzenia Victorii)
Płakałam w ramionach Ethana, a moje łzy przesiąkały przez jego koszulę. Dla każdego, kto mnie obserwował, wydawałam się zdruzgotana żalem po śmierci Lili. Ale schowana przy jego piersi, moje usta wygięły się w zadowolonym uśmiechu.
„Przepraszam bardzo” – szlochałam, a mój głos załamał się idealnie. „Gdybym tylko nie zadzwoniła do ciebie tamtego dnia...”