Rozdział 44
Ale zaledwie krok od bramy zatrzymałem się. Widziałem ich przez ozdobne żelazne pręty. Ethan i Victoria właśnie wrócili z bankietu. W deszczu Ethan opiekuńczo odprowadził Victorię do drzwi, jego potężna obecność chroniła ją przed żywiołami.
Victoria wyszła z objęć Ethana i stanęła na palcach, by strząsnąć deszcz z jego ramion. Gest był intymny, troskliwy. Ethan spojrzał na nią z czułością i uczuciem, jakich nigdy mi nie okazywał, nawet w naszych najwcześniejszych wspólnych dniach.
Ta scena była jak wylanie na mnie wiadra lodowatej wody, która zmroziła mnie do szpiku kości.