Rozdział 34
„Dostawa” – rozległ się głos z zewnątrz.
Zdezorientowany i ostrożny odebrałem telefon. „Masz zły adres” – powiedziałem, a mój głos wciąż był szorstki od krzyków w areszcie. „Nic nie zamawiałem”.
„Pan Blackwood to dla ciebie zamówił” – odpowiedział dostawca.