Rozdział 121
(punkt widzenia Victorii)
Poprawiłem ciemne okulary przeciwsłoneczne i naciągnąłem kaptur niżej na twarz, obserwując z ukrycia w pobliżu placu zabaw. Przebranie było proste, ale skuteczne — nikt w Crescent Moon Training Den mnie nie rozpozna.
Moje oczy zwęziły się, gdy dostrzegłam Emmę bawiącą się samotnie przy huśtawkach. Wyglądała tak malutko, tak bezbronnie. Idealnie.