Rozdział 162
Podszedłem do karuzeli, przesuwając dłonią po pomalowanych drewnianych koniach. „Wynagrodzę jej to. Będę ojcem, na jakiego zasługuje”.
Widziałam to wyraźnie w myślach – twarz Lili rozjaśniła się, gdy wzięłam ją na ramiona, jej zachwycony śmiech, gdy razem jechałyśmy na karuzeli, jej mała rączka ściskająca moją dłoń, gdy oglądałyśmy spektakularny pokaz świateł, który przygotowałam.
„Wybacz mi” – powiedziałem z przekonaniem. „Dzieci są odporne. Kiedy zobaczy, ile wysiłku w to włożyłem, zrozumie, że naprawdę mi zależy”.