Rozdział 180
Isabella siedziała obok mojego łóżka, jej szmaragdowe oczy zamglone poczuciem winy. Nie odezwała się od czasu naszego przybycia, jej ramiona pochylone pod ciężarem jej czynów.
„Dziecko” – powiedziałem, sięgając po jej dłoń. „Nie możesz się obwiniać”.
Jej palce drżały w moich. „Straciłam kontrolę, Babciu. Mogłam ją zabić”.