Rozdział 285
(punkt widzenia Isabelli)
Nie mogłam przestać się trząść. Nawet gdy Ethan odszedł, mój wilk pozostał podenerwowany pod moją skórą, krążąc i skomląc z rozpaczy. Konfrontacja pozostawiła mnie nagą, odsłoniętą w sposób, którego nie czułam od pogrzebu Lili.
Liam delikatnie pokrył moją dłoń swoją, ciepło jego dotyku mnie uspokajało. Jego znajomy zapach – ziemisty z nutami sosny i skóry – pomógł mi uspokoić zszargane nerwy. Przypomniało mi to nasze dzieciństwo, ukrywanie się razem w opuszczonej szopie za sierocińcem, gdy opiekunowie byli w szczególnie okrutnym nastroju.