Rozdział 287
(punkt widzenia Evelyn)
Poranne światło słoneczne wpadało przez okno mojego pokoju szpitalnego, rzucając ciepłe światło na sterylne białe prześcieradła. Po raz pierwszy od kilku dni poczułem się zaskakująco dobrze. Mój wilk, zwykle niespokojny i niewygodny podczas mojej choroby, wydawał się zadowolony pod moją skórą, niemal mrucząc z zadowolenia.
Doktor Harrison Fletcher właśnie zakończył poranne badanie. Jego doświadczone ręce delikatnie sprawdzały moje parametry życiowe.