Rozdział 149
Siedziałem obok łóżka Matriarchy Evelyn, delikatnie obmywając jej twarz ciepłym ręcznikiem. Jej skóra wydawała się papierowa pod moim dotykiem, krucha z wiekiem, ale wciąż nosząca godność, która definiowała ją przez całe życie.
„No i mamy” – mruknęłam, choć wiedziałam, że mnie nie słyszy. „Uspokójmy cię”.
Z wyćwiczoną starannością przebrałam ją w świeże ubrania, delikatnie poruszając jej kończynami, aby nie powodować żadnego dyskomfortu. Znalazłam nawet czas, aby uczesać jej srebrne włosy, układając je starannie wokół jej twarzy.