Rozdział 155
Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lusterku wstecznym, krzywiąc się na ten widok. Krew zaschła mi na czole, a tam, gdzie Isabella uderzyła moją głową o nagrobek, tworzył się siniak.
Kiedy czyściłem ranę, jadowity wyraz przemknął mi przez twarz. Isabella Winters odważyła się położyć ręce na mnie-mnie, która wkrótce miała zostać prawdziwą Luną z Silvercrest Pack.
„Zapłacisz za to” – wyszeptałam, nakładając środek antyseptyczny na ranę. „Spotka cię ten sam los, co twoją ukochaną Lilę”.